|
Był tutaj, o czym nie wiedziałem, pewien mężczyzna z La Capelle. Prowadził burzliwe życie. Roztrwonił wszystkie dobra otrzymane od rodziców. Ożenił się i po dwóch latach stracił żonę. Był chory od dwóch miesięcy. Przedwczoraj dowiedział się, że jestem w Saint-Quentin. Dał mi znać, że chętnie by mnie widział. Wydawało mi się, że ma jeszcze najwyżej dwa lub trzy dni życia. Przypomniał mi, że razem przystępowaliśmy do Pierwszej Komunii. Powiedział też, że później nie dbał o życie religijne.
Wyspowiadał się i szczerze nawrócił. Wczoraj zaniosłem mu Komunię św. i udzieliłem mu sakramentu chorych. Dużo się modlił. Prosił mnie, bym był obecny przy jego śmierci i bym prowadził pogrzeb. Widziałem go jeszcze wczoraj wieczorem, a dzisiaj rano umarł na moich rękach. Uważam, że miał dobrą śmierć. Biedak pozostawił troje małych dzieci... (List do rodziców z 12.06.1872). ... |
|
|
|