|
Boże Wszechmocny, Ty nie masz początku ani końca, Ty wiesz wszystko. Ubogacasz człowieka cnotami i stoisz na ich straży. Proszę Cię, daj mi oprzeć się mocno na wierze jak na fundamencie; nadzieja niech mnie osłania jak tarcza, a miłość niech mi będzie jak szata na dzień godów weselnych. Przez sprawiedliwość niech będę Ci poddany; roztropność niech mnie uczy, jak ujść sideł kusiciela; umiarkowanie — jak trzymać się złotego środka; męstwo — jak znosić cierpliwie przeciwności. Niech umiem prosić pokornie o to, czego nie mam, tych, którzy to mają; przyznawać się uczciwie do zła popełnionego; a karę, którą otrzymam, ze spokojem znosić. Nie zazdrościć bliźniemu dobra, które posiada, owszem, za każde dobro być Ci wdzięcznym. W stroju, sposobie chodzenia i w ruchach zachować umiar; Język strzec od gadulstwa, nogi od rozbiegania, oczy od ciekawskich spojrzeń. Daj umyslowi ped ku górze; pozwól nie przywiazywac wielkiej wagi do dóbr przemijajacych, natomiast daj pragnienie Ciebie. Naucz, jak utrzymywac w ryzach cialo, jak miec czyste sumienie, jak czcic swietych, jak Ciebie godnie chwalic, jak postepowac w dobrym, jak swoje dziela doprowadzac do szczesliwego konca. Daj wzrost cnotom, któres posial we mnie, niech bede gorliwy w tym, co jest Twoje, a w tym, co ludzkie — roztropny, i niech nie zaprzatam zbytnio glowy sprawami ciala. Prosze Cie, Panie, o goraca skruche, o szczera spowiedz, o pelne zadoscuczynienie. Zechciej pobudzac mnie wewnetrznie ku dobremu zyciu, bym czynil to, co trzeba i co mi posluzy ku zasludze, a dla bliznich bedzie budujacym przykladem. Pozwól, bym nie ubiegal sie nierozsadnie o to, czego nie móglbym osiagnac, ani tez nie wzbranial sie przed czymkolwiek dlatego tylko, ze jest trudne. I niech mi sie nie zdarza zaczynac czegos, na co jeszcze nie przyszla pora, ani przerywac tego, co jeszcze nie zostalo ukonczone.
Amen. |
|
|
|